***Jasmiel***
Moje
zadanie nie było takie proste, mimo że początkowo wydawało się inaczej. Miałam
porozmawiać z Sheilą. Problem w tym, że nefilim albo przebywała w zamku
narzeczonego, albo u ojca. W obu przypadkach mogłam jedynie czekać.
Okazja
nadarzyła się dzień przed ślubem Sheili. Razem z Genevieve, kobietą z rasy
Panów, udały się na zakupy do Paryża. Przez jakiś czas obserwowałam je bardzo
dyskretnie, co chwila zmieniając aurę, by żadna z nich nie nabrała podejrzeń.
Razem z aurą zmieniał się mój strój. Raz miałam na sobie dżinsy i długą bluzę,
włosy związane w kucyk, a gdy przeszły do innego sklepu, byłam w skórzanych
spodniach i kurtce, zmieniając fryzurę na niedbały kok. Trzymałam się na
stosowną odległość, domyślając się, że Genevieve może rozpoznać anioła.
Nie
zachowywały się ani trochę podejrzanie. Po prostu robiły zakupy. Wybrały
wspaniałą suknię ślubną, a nefilim – musiałam to przyznać – wyglądała w niej
niesamowicie. Czekałam, aż zostanie sama, ale kobieta z rasy Panów nie
odstępowała jej na krok. W końcu uznałam, że muszę wykorzystać okazję i
dowiedzieć się czegoś, mimo obecności Genevieve.
Weszły
do jednego ze sklepów, podążyłam więc za nimi. Zmieniłam jeszcze ubranie:
długa, skromna sukienka z krótkim rękawem w kolorze fioletu, a włosy swobodnie
opadły mi na ramiona. Sięgnęłam po klamkę, ale poczułam czyjąś dłoń na swym
ramieniu. Obejrzałam się, powstrzymując westchnienie. Dobrze wiedziałam, kto to
był i wcale mnie to nie uradowało.
-
Gabrielu, jak miło cię widzieć – mruknęłam. Archanioł zdjął rękę z mojego
ramienia i uniósł brwi.
-
Nie wątpię. Wybierasz się na rozmowę z tą... nefilim? - Zerknął przez szybę w
głąb sklepu.
-
Taki mam zamiar, Gabrielu. Potrzebujesz czegoś, czy mogę już wrócić do
przerwanego zadania?
-
Pójdę z tobą – oświadczył poważnie. Jęknęłam cicho. Gabriel był ostatnim
aniołem, którego bym wzięła na towarzysza do takiej rozmowy.
Prezentował
się całkiem dobrze. Jasne proste włosy sięgające karku pasowały do jego
anielskiej twarzy, a ciemne oczy dodawały mu tajemniczości. Czasami nosił na
głowie kapelusz, zawsze pasujący do stroju. Gabriel ubierał się wytwornie,
jednak nie przesadnie elegancko. Ogólnie sprawiał pozytywne wrażenie,
szczególnie na ludziach, niezależnie od wieku. A mimo to nie potrafiłam zapałać
do niego sympatią. Zbyt często widziałam lekceważenie w jego oczach. Może nie
wobec ludzi, których sam Stwórca wybrał na swoje podobieństwo, ale z pewnością
wobec innych istot, które, jego zdaniem, były dużo niższej rangi i powinny
trzymać się na uboczu. A już szczególnie nie lubił nefilim. Uważał ich za
wynaturzenie, które nigdy nie powinno istnieć. Po części nie mogłam się nie
zgodzić, anioły nie powinny mieć dzieci, ale skoro upadli i je mieli, to
przecież nie wina dzieci, że się narodziły. Nie chodziło o to, kim się jest,
ale jakim się jest. Dlatego miałam zamiar poznać Sheilę, zanim wyciągnę jakieś
wnioski.
-
Nie sądzę, żeby to był dobry pomysł – mruknęłam. - Zawsze twierdziłeś, że nie
zniżysz się do poziomu rozmowy z nefilim...
-
Droga Jasmiel. - Spojrzał na mnie, jakbym powiedziała coś niesłychanie
głupiego. - Nie zamierzam z nią rozmawiać. To twoje zadanie. Ja będę jedynie słuchał i obserwował.
Westchnęłam.
To jeszcze gorzej. Dużo gorzej.
-
Gabrielu, zamierzasz stać przy mnie jak ochroniarz i przysłuchiwać się mojej
rozmowie z Sheilą? - Pokręciłam głową. - Przy tobie nic mi przecież nie powie.
-
W takim razie postaraj się, by jednak powiedziała. Masz zadanie, Jasmiel, czy
kiedykolwiek ci się nie powiodło? - spytał i nie czekając na odpowiedź, wszedł
do sklepu z damską bielizną, gdzie właśnie przebywały Sheila i Genevieve. Nie
pozostało mi nic innego, jak ruszyć za nim.
Zatrzymał
się na początku sklepu, czekając na mnie. Ekspedientka natychmiast ruszyła w
jego stronę z pytaniem, czy może w czymś pomóc.
-
Nie, dziękuję. - Gabriel skinął głową kobiecie, która uśmiechnęła się ciepło i
wróciła na miejsce. Z pewnością urok anioła poprawił jej nastrój na resztę
dnia.
Poczułam
na sobie czyjś wzrok. Kobieta z rasy Panów właśnie nas dostrzegła. Nie miałam
już na co czekać. Zdecydowanie ruszyłam w ich stronę.
Genevieve
wyglądała, jakby chciała zasłonić Sheilę, która z rumieńcem na twarzy wkładała
do koszyka komplet bielizny. Kiedy na mnie spojrzała, uśmiechnęłam się
życzliwie.
-
Sheila i Genevieve, prawda? - zapytałam, podchodząc do nich. - Jestem Jasmiel,
a to Gabriel – przedstawiłam mojego towarzysza, który obrzucił nefilim
wyniosłym spojrzeniem. - Byłam jedną z wojowniczek twojego ojca, zanim upadł,
Sheilo – dodałam, zerkając na dziewczynę.
Odpowiedziała
mi uroczym, ciepłym uśmiechem.
- Bardzo mi miło. Tata o was nie
wspominał, ale za to wujek Rafael...
- Jeśli urządzacie kolejne polowanie
na nefilim, to rozważcie, czy chcecie wkurzyć mnie tylko we dwoje – przerwała
jej Genevieve.
Dość
nerwowa ta Genevieve, stwierdziłam. Ale cóż, taka rasa.
-
Nie mam ze sobą broni. - Rozłożyłam ręce. - Nie przyszliśmy was skrzywdzić –
zapewniłam i odwróciłam się do nefilim. - Podobno wychodzisz za mąż. -
Uśmiechnęłam się.
-
Tak, zdaje się, że tak – odparła, kładąc dłoń na ramieniu drugiej kobiety. -
Genie, nie musisz mnie ciągle pilnować, to anioły, jak Rafael.
-
Zgadza się. - Skinęłam głową. - Wyglądasz na... zestresowaną – stwierdziłam. -
Ale domyślam się, że to naturalne. Ślub dwojga zakochanych w sobie osób to coś
wspaniałego, ale też bardzo poważnego. - Patrzyłam na nią z życzliwym
uśmiechem, jednocześnie obserwując jej reakcję.
-
Oczywiście. Ten dzień połączy nas na zawsze, a więc to zdecydowanie coś
poważnego – przyznała. - Tak ważne wydarzenia zawsze stresują. Poza tym to na mnie
wszyscy będą patrzeć...
-
Z pewnością. Na ślubach to panna młoda olśniewa wszystkich. - Zerknęłam na
kobietę z rasy Panów, patrzącą na nas nieufnie. Gabriel oczywiście nie odezwał
się słowem, jak zapowiedział. Cóż, przynajmniej mi nie przeszkadzał. - Co
powiecie na kawiarnię? - zaproponowałam, zwracając się do nefilim. - Jakieś
spokojne miejsce, gdzie będziemy mogły porozmawiać?
-
A może od razu powiecie, czego chcecie? - Genevieve nie pozwoliła młodszej
dziewczynie dojść do głosu.
-
Rozmowy z Sheilą – odparłam po prostu i ponownie spojrzałam na nefilim.
-
Nie mam nic przeciwko.
-
W takim razie chodźmy. - Posłałam jej uśmiech i ruszyłam powoli w stronę drzwi,
oglądając się na obie kobiety.
-
Od kiedy tak interesujecie się Sheilą? - zagadnęła blondynka.
-
Odkąd okazało się, że wychodzi za mąż. Dorian, tak? - Zerknęłam na nefilim. -
Muszę przyznać, że wasze zaręczyny były dla nas zaskoczeniem. - Wyszliśmy ze
sklepu. Poprowadziłam ich w stronę pobliskiej kawiarni.
-
Radzę ci trzymać się z dala od mojego brata – syknęła blondynka. Nefilim
spojrzała na mnie z niepokojem.
-
Czego chcecie od Doriana?
Westchnęłam.
Musiałam być cierpliwa i ostrożnie dobierać słowa. Inaczej niczego się nie
dowiem.
-
Widzę, że bardzo nie lubisz aniołów, Genevieve. - Zerknęłam na Sheilę. - Nie
martw się, moja droga, nie zamierzamy atakować twojego narzeczonego tylko
dlatego, że pochodzi z pradawnej rasy. Naszym zadaniem jest bronić ludzi, to
wszystko. - Weszłam pierwsza do kawiarni. Gabriel przepuścił obie kobiety i zamknął
za nami drzwi.
-
Dziwisz się? Zabiliście wszystkich moich bliskich – warknęła Genevieve.
-
Dorian nie zagraża ludziom – zaprotestowała Sheila.
-
W takim razie nie ma się czego obawiać – odparłam spokojnie i zerknęłam na
blondynkę. - Mam przypomnieć, ile niewinnych osób wymordował twój lud? Jakie
okropności musieli przechodzić przed śmiercią? Ale to już przeszłość i chcemy
mieć pewność, że to się nie powtórzy. Ludzie nie zasłużyli na kolejne rzezie. -
Zatrzymałam się obok stolika.
-
O tym chcecie rozmawiać, o rzeziach? I na ognie piekielne, Gabe, zapowietrzyłeś
się? - Kobieta odrzuciła do tyłu jasne włosy, spoglądając gniewnie na
archanioła, który wydawał się szczerze zaskoczony, że zwróciła się właśnie do
niego.
- Myślę, że już czas, byś się
uspokoiła, Genevieve i zaczęła myśleć. Przybyliśmy tu w pokojowych zamiarach,
przymykając oczy na bluźnierstwa, jakich się dopuszczacie – odezwał się
wyniośle.
Spojrzałam
na Genevieve, potem na Sheilę.
-
Naprawdę nie możemy porozmawiać na spokojnie? - Zajęłam miejsce przy stoliku. -
Mam nadzieję, że ty nie uważasz nas za wrogów, Sheilo? - zwróciłam się do
dziewczyny.
-
Nie, póki chcecie tylko rozmawiać – odpowiedziała, siadając naprzeciwko mnie.
Genevieve usiadła przy niej, natomiast Gabriel po mojej lewej.
-
Napiłabym się kawy – stwierdziłam, zerkając w menu. - Przez ostatnie lata
przebywałam na ziemi i bardzo polubiłam latte. - Spojrzałam na Sheilę. - I lody
w pucharku.
-
Lody powinny być jednym z cudów świata – odparła, przerzucając kartki menu i
zatrzymując się na deserach. Gabriel prychnął. Uśmiechnęłam się.
-
Ja lubię owocowe. - Wybrałam pozycję z menu i zerknęłam na nefilim. - Założę
się, że na twoim weselu jednym z deserów będą pucharki lodowe. Wesele trwa trzy
dni, prawda?
Skinęła
głową, zamawiając lody czekoladowe.
-
Tak głosi tradycja jego rodu. Mój nie ma żadnej, więc nie było z tym problemu.
- Uśmiechnęła się i po namyśle zamówiła też za Genevieve.
Ja
wolałam nie namawiać Gabriela na zamówienie. W końcu miał tylko siedzieć i się
przyglądać. W ustach na pewno mu nie zaschnie od milczenia.
-
Jesteś w połowie nimfą, prawda? - zapytałam. Przytaknęła, kładąc dłonie na
podołku.
- Czasem
mam wrażenie, że to więcej niż połowa.
-
To niezwykłe połączenie, Sheilo. A wasze dzieci, twoje i Doriana, będą jeszcze
bardziej unikalne. - Uśmiechnęłam się.
-
To ma jakieś znaczenie? Moje geny? - zdziwiła się.
-
Z pewnością. Nimfa, anioł, smok... Pewnie chcecie mieć dużą rodzinę?
Wzruszyła
ramionami, spoglądając na kelnerkę, która zaczęła rozstawiać na stole nasze
zamówienia.
- Nie wiem. Myślę, że
czas pokaże.
-
Przekaż temu zagubionemu dziecku, droga Jasmiel, że z tego związku nie wyjdzie
nic dobrego. Sam fakt, że zbrukano krew aniołów, jest niedopuszczalny, a ona
chce ją mieszać z kimś pokroju tego dzikusa – powiedział spokojnie Gabriel.
Mówiąc to nie spojrzał ani na mnie, ani na nefilim, zamiast tego przyglądał się
grupce dzieci bawiącej się przed kawiarnią.
Upiłam
łyk kawy, przewracając oczami. Nie tego dotyczyło moje zadanie, Sheila może
sobie mieć dzieci, z kim tylko zechce.
-
Opowiesz mi o nim, Sheilo? Jaki jest twój narzeczony? - Sięgnęłam po lody.
Zamrugała,
a potem odparła, patrząc na Gabriela:
-
Przede wszystkim nie jest dzikusem. Jest czarującym, silnym mężczyzną.
Troskliwym i walecznym.
Uśmiechnęłam
się.
-
Kochasz go – stwierdziłam. Widziałam to w jej oczach. Było tam coś jeszcze,
jakaś niepewność, ale bez wątpienia była w nim zakochana.
-
Oczywiście, że tak. Przecież bierzemy ślub.
-
Ludzie pobierają się z różnych powodów. Cieszę się, że wy bierzecie ślub z
wzajemnej miłości. - Spojrzałam jej w oczy i zobaczyłam w nich ból. Westchnęła
smutno i sięgnęła po pucharek z lodami.
- Tak, to
prawda.
-
Zmierzasz do czegoś? - Genevieve uniosła brwi.
-
Mówię szczerze – mruknęłam, sięgając po kawę. Wszystko jasne. Nie kocha jej.
Ale czy to takie dziwne? Podobno rasa Panów nie wie, czym jest miłość. A jednak
Sheila go kochała.
-
Tak, Jass, mnie też nuży już ta rozmowa. - Gabriel machnął na kelnerkę, prosząc
o szklankę wody. - Przyspiesz akcję z łaski swojej.
Przewróciłam
oczami.
-
Gabrielu, rozmowa z Sheilą jest bardzo interesująca, powinieneś kiedyś
spróbować. - Posłałam mu uśmiech i odwróciłam się do obu kobiet. Najwyraźniej
pora przejść do konkretów. - Niedawno w paryskim metrze miała miejsce okropna
katastrofa. Niestety, nie udało mi się wszystkich uratować, ale wyczułam
nietypową magię. Pradawną, niezwykle silną. Nie był to naturalny wybuch. Wiecie
coś o tym? - Przyjrzałam się uważnie ich reakcji.
Spojrzenie
Genevieve mówiło dość, jednak Sheila wydawała się szczerze zaniepokojona.
-
Nie słyszałam o tym, myślisz, że to ma coś wspólnego z demonami?
-
Demony nie mają aż takiej mocy, Sheilo. To nie był demon. - Pokręciłam głową.
Przygryzła
wargę, jej spojrzenie zdradziło mi, że już się domyśliła, choć nie chciała tego
do siebie dopuścić.
-
Powiedz, że nie mam racji.
Właściwie
planowałam zapytać jeszcze o spaloną wyspę i samoloty, ale uznałam, że
wystarczy. Sheila o niczym nie wiedziała.
-
Przykro mi, że dowiadujesz się o tym w przeddzień swojego ślubu, ale uważam, że
powinnaś wiedzieć. A my musimy mieć pewność, że to się więcej nie powtórzy. -
Dokończyłam swoje lody.
-
Nie powtórzy się. On nie jest zły, naprawdę. Nie zrobi tego więcej, dopilnuję,
żeby tak było.
-
To ostrzeżenie, aniele? - zapytała cicho Genevieve.
-
Nikt nie chce ani rzezi, ani wojny – odparłam, dotykając dłoni nefilim. - Masz
dobre serce, Sheilo i wydaje mi się, że jeśli ktoś może temu zapobiec, to
właśnie ty.
-
Zrobię, co w mojej mocy, przysięgam.
Genevieve
wstała, kładąc dłoń na ramieniu Sheili.
-
Powinnyśmy już iść. To było jednoznaczne. Grożą nam wojną. Znów.
Zmarszczyłam
brwi. Przy niej nawet anielska cierpliwość przechodziła poważną próbę.
-
Jeśli to miałaby być groźba, powiedziałabym to o wiele dobitniej, Genevieve z
rasy Panów. - Spojrzałam na Sheilę. - Wierzę w twoje zapewnienia i naprawdę mam
nadzieję, że ci się powiedzie. Na razie nic wam nie grozi, ale nie wiem, co się
stanie, jeśli to się powtórzy. Nie ja o tym decyduję. - Dopiłam kawę. -
Powodzenia i życzę szczęścia na nowej drodze życia, Sheilo. - Uśmiechnęłam się
do niej i wstałam.
-
„Na razie” to dobre słowo – odezwał się Gabriel, również wstając. - Michał nie
jest zadowolony.
-
Zrobię, co mogę, obiecuję. - Sheila wzięła przyjaciółkę pod ramię. - Dziękuję,
że mi powiedziałaś – dodała, spoglądając na mnie, po czym obie wyszły.
Gabriel
przez chwilę patrzył za nimi.
-
Nie uda jej się.
-
Pewnie nie. - Westchnęłam. - Musiałby ją kochać, jej miłość nie wystarczy. Ale
wiem już, co chciałam. A ty, Gabrielu? - Spojrzałam na niego.
-
Wojna wybuchnie, Jasmiel.
Skinęłam
głową i powoli ruszyłam w stronę wyjścia.
-
Czasami wojna jest nieunikniona. Jeśli nie ma innego sposobu, by ocalić
niewinnych...
-
W tym przypadku tylko tak możemy poskromić tę bestię. - Zrównał się ze mną, a
wychodząc, poczochrał włosy jednego z roześmianych chłopców. Uśmiechnęłam się
na ten widok. Gabriel kochał dzieci, odkąd pamiętałam. W takich momentach nawet
go lubiłam.
-
Zobaczymy, co powie Michał. Najważniejsze, żeby nikt już nie zginął. Żadna
niewinna ludzka osoba.
-
Wszystkich nie uda nam się ocalić. Pomów z Michałem, powiedz mu wszystko. -
Wyjął z kieszeni garść cukierków i dał jednemu z chłopców, dopiero wtedy
odbiegli. - Upewnij się, że przedstawisz mu wszystko jak należy.
-
Oczywiście. Tak zrobię. - Skinęłam głową.
Również
skinął głową i w następnej chwili go nie było.
Udałam się prosto do Michała i
opowiedziałam o rozmowie z Sheilą i Genevieve. Gdy zapytał mnie o zdanie,
odparłam wprost, że Sheila jest osobą, którą łatwo polubić. Wiedziałam, że
archanioł nie podejmie żadnej pochopnej decyzji. Na razie mieliśmy obserwować
dalsze poczynania smoka. A jeśli okaże się, że mimo ostrzeżeń nadal będzie
zabijał i krzywdził ludzi, decyzja zapadnie i będzie nieodwracalna.
Wybuchnie wojna.
Oj, lubicie się z nami bawić :) Ja tu już oczekiwałam ceremonii, a tu taka niespodzianka. Myślałam, że Sheila, kiedy dowie się o przestępstwach Doriana na rodzaju ludzkim wybuchnie większą pasją. No cóż, może rozdział z jej perspektywy przedstawiałby sprawę inaczej. I znów pozostaje czekanie. A jeśli chodzi o Wasze zapytanie - mnie to zupełnie obojętne, nie mam 10 lat, toteż cenzura nie wydaje się konieczna. Dziękuję za interesujący rozdział. Pozdrawiam, Agnieszka :)
OdpowiedzUsuńCeremonia nie ucieknie, cierpliwości;p Możliwe, że ten rozdział z perspektywy Sheili byłby bardziej emocjonalny;p
UsuńDziękujemy za odpowiedź:)
dziekuje , ciekawa jestem jak zareaguje Dorian na prosbe Sheili, posłucha jej ograniczajac swe 'wypady' na ludzi czy tez zignoruje jej słowa, a co do nocy poslubnej to prosze pełna wersje :)
OdpowiedzUsuńWkrótce się okaże, co zrobi Dorian;p
UsuńDziękujemy za odpowiedź:)
Bardzo dziękuję za rozdział i info. Wreszcie ktoś otworzył oczy Sheili, co do Doriana. Teraz ciekawe co ona zrobi z tą informacją, bo jakoś wątpię by miała jakiś wpływ na postępowanie Doriana.
OdpowiedzUsuńMyślisz, że Sheila zachowa tę informację dla siebie?^^
UsuńA co do pytania z ogłoszenia - którą wersję wolisz?:)
Jasmiel nieźle namieszała. Szykują się kłopoty dla biednego Doriana.^^
OdpowiedzUsuńPrawda? Niedobry aniołek!^^
UsuńNie odpowiedziałeś na pytanie z ogłoszeń:P
Jestem "wielbicielem sukkubów" - odpowiedź jest chyba oczywista.xD
UsuńFakt:D Ale od razu mówię, że sukkubów tam nie będzie^^
UsuńMyślę, że nimfa też wystarczy, może wkrótce zostanie nimfomanką.^^
UsuńOhoho, Dorian będzie miał niełatwy przeddzień ślubu ;) Zamiast zarumienionej ze wstydu narzeczonej, bo kupiła seksowną bieliznę będzie wściekła nimfo-nefilim :D
OdpowiedzUsuńHmm, grzecznie odpowiem bez przypominania, że ja też wolę wersję bez cenzury ;)
Nagrabił sobie^^
UsuńDzięki;)
Dzieki za rozdzial. Odpowuadajac na pytanie.. Bez cenzury poniewaz opowiadanie jest pieknie napisane i super sie czyta :) Dlatego jestem pewna ze scena erotyczna bedzie delikatna a jednakowo taka ze bedzie mozna sie zarumienic :) :) *K*
OdpowiedzUsuń