Od autorek

Od autorek

Drodzy Czytelnicy! Zapraszamy na epilog Doriana. Dziękujemy wszystkim,
którzy komentarzami dawali nam znać, że nasza powieść nie znika bezowocnie
w głębinach Internetu. Zapraszamy także na Szczyptę magii.
Pozdrawiamy i czekamy na Wasze opinie;)

26.07.2015

Rozdział XVI



***Jasmiel***
            Moje zadanie nie było takie proste, mimo że początkowo wydawało się inaczej. Miałam porozmawiać z Sheilą. Problem w tym, że nefilim albo przebywała w zamku narzeczonego, albo u ojca. W obu przypadkach mogłam jedynie czekać.
            Okazja nadarzyła się dzień przed ślubem Sheili. Razem z Genevieve, kobietą z rasy Panów, udały się na zakupy do Paryża. Przez jakiś czas obserwowałam je bardzo dyskretnie, co chwila zmieniając aurę, by żadna z nich nie nabrała podejrzeń. Razem z aurą zmieniał się mój strój. Raz miałam na sobie dżinsy i długą bluzę, włosy związane w kucyk, a gdy przeszły do innego sklepu, byłam w skórzanych spodniach i kurtce, zmieniając fryzurę na niedbały kok. Trzymałam się na stosowną odległość, domyślając się, że Genevieve może rozpoznać anioła.
            Nie zachowywały się ani trochę podejrzanie. Po prostu robiły zakupy. Wybrały wspaniałą suknię ślubną, a nefilim – musiałam to przyznać – wyglądała w niej niesamowicie. Czekałam, aż zostanie sama, ale kobieta z rasy Panów nie odstępowała jej na krok. W końcu uznałam, że muszę wykorzystać okazję i dowiedzieć się czegoś, mimo obecności Genevieve.
            Weszły do jednego ze sklepów, podążyłam więc za nimi. Zmieniłam jeszcze ubranie: długa, skromna sukienka z krótkim rękawem w kolorze fioletu, a włosy swobodnie opadły mi na ramiona. Sięgnęłam po klamkę, ale poczułam czyjąś dłoń na swym ramieniu. Obejrzałam się, powstrzymując westchnienie. Dobrze wiedziałam, kto to był i wcale mnie to nie uradowało.
            - Gabrielu, jak miło cię widzieć – mruknęłam. Archanioł zdjął rękę z mojego ramienia i uniósł brwi.
            - Nie wątpię. Wybierasz się na rozmowę z tą... nefilim? - Zerknął przez szybę w głąb sklepu.
            - Taki mam zamiar, Gabrielu. Potrzebujesz czegoś, czy mogę już wrócić do przerwanego zadania?
            - Pójdę z tobą – oświadczył poważnie. Jęknęłam cicho. Gabriel był ostatnim aniołem, którego bym wzięła na towarzysza do takiej rozmowy.
            Prezentował się całkiem dobrze. Jasne proste włosy sięgające karku pasowały do jego anielskiej twarzy, a ciemne oczy dodawały mu tajemniczości. Czasami nosił na głowie kapelusz, zawsze pasujący do stroju. Gabriel ubierał się wytwornie, jednak nie przesadnie elegancko. Ogólnie sprawiał pozytywne wrażenie, szczególnie na ludziach, niezależnie od wieku. A mimo to nie potrafiłam zapałać do niego sympatią. Zbyt często widziałam lekceważenie w jego oczach. Może nie wobec ludzi, których sam Stwórca wybrał na swoje podobieństwo, ale z pewnością wobec innych istot, które, jego zdaniem, były dużo niższej rangi i powinny trzymać się na uboczu. A już szczególnie nie lubił nefilim. Uważał ich za wynaturzenie, które nigdy nie powinno istnieć. Po części nie mogłam się nie zgodzić, anioły nie powinny mieć dzieci, ale skoro upadli i je mieli, to przecież nie wina dzieci, że się narodziły. Nie chodziło o to, kim się jest, ale jakim się jest. Dlatego miałam zamiar poznać Sheilę, zanim wyciągnę jakieś wnioski.
            - Nie sądzę, żeby to był dobry pomysł – mruknęłam. - Zawsze twierdziłeś, że nie zniżysz się do poziomu rozmowy z nefilim...
            - Droga Jasmiel. - Spojrzał na mnie, jakbym powiedziała coś niesłychanie głupiego. - Nie zamierzam z nią rozmawiać. To twoje zadanie. Ja będę jedynie słuchał i obserwował.
            Westchnęłam. To jeszcze gorzej. Dużo gorzej.
            - Gabrielu, zamierzasz stać przy mnie jak ochroniarz i przysłuchiwać się mojej rozmowie z Sheilą? - Pokręciłam głową. - Przy tobie nic mi przecież nie powie.
            - W takim razie postaraj się, by jednak powiedziała. Masz zadanie, Jasmiel, czy kiedykolwiek ci się nie powiodło? - spytał i nie czekając na odpowiedź, wszedł do sklepu z damską bielizną, gdzie właśnie przebywały Sheila i Genevieve. Nie pozostało mi nic innego, jak ruszyć za nim.
            Zatrzymał się na początku sklepu, czekając na mnie. Ekspedientka natychmiast ruszyła w jego stronę z pytaniem, czy może w czymś pomóc.
            - Nie, dziękuję. - Gabriel skinął głową kobiecie, która uśmiechnęła się ciepło i wróciła na miejsce. Z pewnością urok anioła poprawił jej nastrój na resztę dnia.
            Poczułam na sobie czyjś wzrok. Kobieta z rasy Panów właśnie nas dostrzegła. Nie miałam już na co czekać. Zdecydowanie ruszyłam w ich stronę.
            Genevieve wyglądała, jakby chciała zasłonić Sheilę, która z rumieńcem na twarzy wkładała do koszyka komplet bielizny. Kiedy na mnie spojrzała, uśmiechnęłam się życzliwie.
            - Sheila i Genevieve, prawda? - zapytałam, podchodząc do nich. - Jestem Jasmiel, a to Gabriel – przedstawiłam mojego towarzysza, który obrzucił nefilim wyniosłym spojrzeniem. - Byłam jedną z wojowniczek twojego ojca, zanim upadł, Sheilo – dodałam, zerkając na dziewczynę.
            Odpowiedziała mi uroczym, ciepłym uśmiechem.
            - Bardzo mi miło. Tata o was nie wspominał, ale za to wujek Rafael...
            - Jeśli urządzacie kolejne polowanie na nefilim, to rozważcie, czy chcecie wkurzyć mnie tylko we dwoje – przerwała jej Genevieve.
            Dość nerwowa ta Genevieve, stwierdziłam. Ale cóż, taka rasa.
            - Nie mam ze sobą broni. - Rozłożyłam ręce. - Nie przyszliśmy was skrzywdzić – zapewniłam i odwróciłam się do nefilim. - Podobno wychodzisz za mąż. - Uśmiechnęłam się.
            - Tak, zdaje się, że tak – odparła, kładąc dłoń na ramieniu drugiej kobiety. - Genie, nie musisz mnie ciągle pilnować, to anioły, jak Rafael.
            - Zgadza się. - Skinęłam głową. - Wyglądasz na... zestresowaną – stwierdziłam. - Ale domyślam się, że to naturalne. Ślub dwojga zakochanych w sobie osób to coś wspaniałego, ale też bardzo poważnego. - Patrzyłam na nią z życzliwym uśmiechem, jednocześnie obserwując jej reakcję.
            - Oczywiście. Ten dzień połączy nas na zawsze, a więc to zdecydowanie coś poważnego – przyznała. - Tak ważne wydarzenia zawsze stresują. Poza tym to na mnie wszyscy będą patrzeć...
            - Z pewnością. Na ślubach to panna młoda olśniewa wszystkich. - Zerknęłam na kobietę z rasy Panów, patrzącą na nas nieufnie. Gabriel oczywiście nie odezwał się słowem, jak zapowiedział. Cóż, przynajmniej mi nie przeszkadzał. - Co powiecie na kawiarnię? - zaproponowałam, zwracając się do nefilim. - Jakieś spokojne miejsce, gdzie będziemy mogły porozmawiać?
            - A może od razu powiecie, czego chcecie? - Genevieve nie pozwoliła młodszej dziewczynie dojść do głosu.
            - Rozmowy z Sheilą – odparłam po prostu i ponownie spojrzałam na nefilim.
            - Nie mam nic przeciwko.
            - W takim razie chodźmy. - Posłałam jej uśmiech i ruszyłam powoli w stronę drzwi, oglądając się na obie kobiety.
            - Od kiedy tak interesujecie się Sheilą? - zagadnęła blondynka.
            - Odkąd okazało się, że wychodzi za mąż. Dorian, tak? - Zerknęłam na nefilim. - Muszę przyznać, że wasze zaręczyny były dla nas zaskoczeniem. - Wyszliśmy ze sklepu. Poprowadziłam ich w stronę pobliskiej kawiarni.
            - Radzę ci trzymać się z dala od mojego brata – syknęła blondynka. Nefilim spojrzała na mnie z niepokojem.
            - Czego chcecie od Doriana?
            Westchnęłam. Musiałam być cierpliwa i ostrożnie dobierać słowa. Inaczej niczego się nie dowiem.
            - Widzę, że bardzo nie lubisz aniołów, Genevieve. - Zerknęłam na Sheilę. - Nie martw się, moja droga, nie zamierzamy atakować twojego narzeczonego tylko dlatego, że pochodzi z pradawnej rasy. Naszym zadaniem jest bronić ludzi, to wszystko. - Weszłam pierwsza do kawiarni. Gabriel przepuścił obie kobiety i zamknął za nami drzwi.
            - Dziwisz się? Zabiliście wszystkich moich bliskich – warknęła Genevieve.
            - Dorian nie zagraża ludziom – zaprotestowała Sheila.
            - W takim razie nie ma się czego obawiać – odparłam spokojnie i zerknęłam na blondynkę. - Mam przypomnieć, ile niewinnych osób wymordował twój lud? Jakie okropności musieli przechodzić przed śmiercią? Ale to już przeszłość i chcemy mieć pewność, że to się nie powtórzy. Ludzie nie zasłużyli na kolejne rzezie. - Zatrzymałam się obok stolika.
            - O tym chcecie rozmawiać, o rzeziach? I na ognie piekielne, Gabe, zapowietrzyłeś się? - Kobieta odrzuciła do tyłu jasne włosy, spoglądając gniewnie na archanioła, który wydawał się szczerze zaskoczony, że zwróciła się właśnie do niego.
            - Myślę, że już czas, byś się uspokoiła, Genevieve i zaczęła myśleć. Przybyliśmy tu w pokojowych zamiarach, przymykając oczy na bluźnierstwa, jakich się dopuszczacie – odezwał się wyniośle.
            Spojrzałam na Genevieve, potem na Sheilę.
            - Naprawdę nie możemy porozmawiać na spokojnie? - Zajęłam miejsce przy stoliku. - Mam nadzieję, że ty nie uważasz nas za wrogów, Sheilo? - zwróciłam się do dziewczyny.
            - Nie, póki chcecie tylko rozmawiać – odpowiedziała, siadając naprzeciwko mnie. Genevieve usiadła przy niej, natomiast Gabriel po mojej lewej.
            - Napiłabym się kawy – stwierdziłam, zerkając w menu. - Przez ostatnie lata przebywałam na ziemi i bardzo polubiłam latte. - Spojrzałam na Sheilę. - I lody w pucharku.
            - Lody powinny być jednym z cudów świata – odparła, przerzucając kartki menu i zatrzymując się na deserach. Gabriel prychnął. Uśmiechnęłam się.
            - Ja lubię owocowe. - Wybrałam pozycję z menu i zerknęłam na nefilim. - Założę się, że na twoim weselu jednym z deserów będą pucharki lodowe. Wesele trwa trzy dni, prawda?
            Skinęła głową, zamawiając lody czekoladowe.
            - Tak głosi tradycja jego rodu. Mój nie ma żadnej, więc nie było z tym problemu. - Uśmiechnęła się i po namyśle zamówiła też za Genevieve.
            Ja wolałam nie namawiać Gabriela na zamówienie. W końcu miał tylko siedzieć i się przyglądać. W ustach na pewno mu nie zaschnie od milczenia.
            - Jesteś w połowie nimfą, prawda? - zapytałam. Przytaknęła, kładąc dłonie na podołku.
            - Czasem mam wrażenie, że to więcej niż połowa.
            - To niezwykłe połączenie, Sheilo. A wasze dzieci, twoje i Doriana, będą jeszcze bardziej unikalne. - Uśmiechnęłam się.
            - To ma jakieś znaczenie? Moje geny? - zdziwiła się.
            - Z pewnością. Nimfa, anioł, smok... Pewnie chcecie mieć dużą rodzinę?
            Wzruszyła ramionami, spoglądając na kelnerkę, która zaczęła rozstawiać na stole nasze zamówienia.
            - Nie wiem. Myślę, że czas pokaże.
            - Przekaż temu zagubionemu dziecku, droga Jasmiel, że z tego związku nie wyjdzie nic dobrego. Sam fakt, że zbrukano krew aniołów, jest niedopuszczalny, a ona chce ją mieszać z kimś pokroju tego dzikusa – powiedział spokojnie Gabriel. Mówiąc to nie spojrzał ani na mnie, ani na nefilim, zamiast tego przyglądał się grupce dzieci bawiącej się przed kawiarnią.
            Upiłam łyk kawy, przewracając oczami. Nie tego dotyczyło moje zadanie, Sheila może sobie mieć dzieci, z kim tylko zechce.
            - Opowiesz mi o nim, Sheilo? Jaki jest twój narzeczony? - Sięgnęłam po lody.
            Zamrugała, a potem odparła, patrząc na Gabriela:
            - Przede wszystkim nie jest dzikusem. Jest czarującym, silnym mężczyzną. Troskliwym i walecznym.
            Uśmiechnęłam się.
            - Kochasz go – stwierdziłam. Widziałam to w jej oczach. Było tam coś jeszcze, jakaś niepewność, ale bez wątpienia była w nim zakochana.
            - Oczywiście, że tak. Przecież bierzemy ślub.
            - Ludzie pobierają się z różnych powodów. Cieszę się, że wy bierzecie ślub z wzajemnej miłości. - Spojrzałam jej w oczy i zobaczyłam w nich ból. Westchnęła smutno i sięgnęła po pucharek z lodami.
            - Tak, to prawda.
            - Zmierzasz do czegoś? - Genevieve uniosła brwi.
            - Mówię szczerze – mruknęłam, sięgając po kawę. Wszystko jasne. Nie kocha jej. Ale czy to takie dziwne? Podobno rasa Panów nie wie, czym jest miłość. A jednak Sheila go kochała.
            - Tak, Jass, mnie też nuży już ta rozmowa. - Gabriel machnął na kelnerkę, prosząc o szklankę wody. - Przyspiesz akcję z łaski swojej.
            Przewróciłam oczami.
            - Gabrielu, rozmowa z Sheilą jest bardzo interesująca, powinieneś kiedyś spróbować. - Posłałam mu uśmiech i odwróciłam się do obu kobiet. Najwyraźniej pora przejść do konkretów. - Niedawno w paryskim metrze miała miejsce okropna katastrofa. Niestety, nie udało mi się wszystkich uratować, ale wyczułam nietypową magię. Pradawną, niezwykle silną. Nie był to naturalny wybuch. Wiecie coś o tym? - Przyjrzałam się uważnie ich reakcji.
            Spojrzenie Genevieve mówiło dość, jednak Sheila wydawała się szczerze zaniepokojona.
            - Nie słyszałam o tym, myślisz, że to ma coś wspólnego z demonami?
            - Demony nie mają aż takiej mocy, Sheilo. To nie był demon. - Pokręciłam głową.
            Przygryzła wargę, jej spojrzenie zdradziło mi, że już się domyśliła, choć nie chciała tego do siebie dopuścić.
            - Powiedz, że nie mam racji.
            Właściwie planowałam zapytać jeszcze o spaloną wyspę i samoloty, ale uznałam, że wystarczy. Sheila o niczym nie wiedziała.
            - Przykro mi, że dowiadujesz się o tym w przeddzień swojego ślubu, ale uważam, że powinnaś wiedzieć. A my musimy mieć pewność, że to się więcej nie powtórzy. - Dokończyłam swoje lody.
            - Nie powtórzy się. On nie jest zły, naprawdę. Nie zrobi tego więcej, dopilnuję, żeby tak było.
            - To ostrzeżenie, aniele? - zapytała cicho Genevieve.
            - Nikt nie chce ani rzezi, ani wojny – odparłam, dotykając dłoni nefilim. - Masz dobre serce, Sheilo i wydaje mi się, że jeśli ktoś może temu zapobiec, to właśnie ty.
            - Zrobię, co w mojej mocy, przysięgam.
            Genevieve wstała, kładąc dłoń na ramieniu Sheili.
            - Powinnyśmy już iść. To było jednoznaczne. Grożą nam wojną. Znów.
            Zmarszczyłam brwi. Przy niej nawet anielska cierpliwość przechodziła poważną próbę.
            - Jeśli to miałaby być groźba, powiedziałabym to o wiele dobitniej, Genevieve z rasy Panów. - Spojrzałam na Sheilę. - Wierzę w twoje zapewnienia i naprawdę mam nadzieję, że ci się powiedzie. Na razie nic wam nie grozi, ale nie wiem, co się stanie, jeśli to się powtórzy. Nie ja o tym decyduję. - Dopiłam kawę. - Powodzenia i życzę szczęścia na nowej drodze życia, Sheilo. - Uśmiechnęłam się do niej i wstałam.
            - „Na razie” to dobre słowo – odezwał się Gabriel, również wstając. - Michał nie jest zadowolony.
            - Zrobię, co mogę, obiecuję. - Sheila wzięła przyjaciółkę pod ramię. - Dziękuję, że mi powiedziałaś – dodała, spoglądając na mnie, po czym obie wyszły.
            Gabriel przez chwilę patrzył za nimi.
            - Nie uda jej się.
            - Pewnie nie. - Westchnęłam. - Musiałby ją kochać, jej miłość nie wystarczy. Ale wiem już, co chciałam. A ty, Gabrielu? - Spojrzałam na niego.
            - Wojna wybuchnie, Jasmiel.
            Skinęłam głową i powoli ruszyłam w stronę wyjścia.
            - Czasami wojna jest nieunikniona. Jeśli nie ma innego sposobu, by ocalić niewinnych...
            - W tym przypadku tylko tak możemy poskromić tę bestię. - Zrównał się ze mną, a wychodząc, poczochrał włosy jednego z roześmianych chłopców. Uśmiechnęłam się na ten widok. Gabriel kochał dzieci, odkąd pamiętałam. W takich momentach nawet go lubiłam.
            - Zobaczymy, co powie Michał. Najważniejsze, żeby nikt już nie zginął. Żadna niewinna ludzka osoba.
            - Wszystkich nie uda nam się ocalić. Pomów z Michałem, powiedz mu wszystko. - Wyjął z kieszeni garść cukierków i dał jednemu z chłopców, dopiero wtedy odbiegli. - Upewnij się, że przedstawisz mu wszystko jak należy.
            - Oczywiście. Tak zrobię. - Skinęłam głową.
            Również skinął głową i w następnej chwili go nie było.
            Udałam się prosto do Michała i opowiedziałam o rozmowie z Sheilą i Genevieve. Gdy zapytał mnie o zdanie, odparłam wprost, że Sheila jest osobą, którą łatwo polubić. Wiedziałam, że archanioł nie podejmie żadnej pochopnej decyzji. Na razie mieliśmy obserwować dalsze poczynania smoka. A jeśli okaże się, że mimo ostrzeżeń nadal będzie zabijał i krzywdził ludzi, decyzja zapadnie i będzie nieodwracalna.
            Wybuchnie wojna.
 
 

14 komentarzy:

  1. Oj, lubicie się z nami bawić :) Ja tu już oczekiwałam ceremonii, a tu taka niespodzianka. Myślałam, że Sheila, kiedy dowie się o przestępstwach Doriana na rodzaju ludzkim wybuchnie większą pasją. No cóż, może rozdział z jej perspektywy przedstawiałby sprawę inaczej. I znów pozostaje czekanie. A jeśli chodzi o Wasze zapytanie - mnie to zupełnie obojętne, nie mam 10 lat, toteż cenzura nie wydaje się konieczna. Dziękuję za interesujący rozdział. Pozdrawiam, Agnieszka :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ceremonia nie ucieknie, cierpliwości;p Możliwe, że ten rozdział z perspektywy Sheili byłby bardziej emocjonalny;p
      Dziękujemy za odpowiedź:)

      Usuń
  2. dziekuje , ciekawa jestem jak zareaguje Dorian na prosbe Sheili, posłucha jej ograniczajac swe 'wypady' na ludzi czy tez zignoruje jej słowa, a co do nocy poslubnej to prosze pełna wersje :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wkrótce się okaże, co zrobi Dorian;p
      Dziękujemy za odpowiedź:)

      Usuń
  3. Bardzo dziękuję za rozdział i info. Wreszcie ktoś otworzył oczy Sheili, co do Doriana. Teraz ciekawe co ona zrobi z tą informacją, bo jakoś wątpię by miała jakiś wpływ na postępowanie Doriana.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślisz, że Sheila zachowa tę informację dla siebie?^^
      A co do pytania z ogłoszenia - którą wersję wolisz?:)

      Usuń
  4. Jasmiel nieźle namieszała. Szykują się kłopoty dla biednego Doriana.^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawda? Niedobry aniołek!^^
      Nie odpowiedziałeś na pytanie z ogłoszeń:P

      Usuń
    2. Jestem "wielbicielem sukkubów" - odpowiedź jest chyba oczywista.xD

      Usuń
    3. Fakt:D Ale od razu mówię, że sukkubów tam nie będzie^^

      Usuń
    4. Myślę, że nimfa też wystarczy, może wkrótce zostanie nimfomanką.^^

      Usuń
  5. Ohoho, Dorian będzie miał niełatwy przeddzień ślubu ;) Zamiast zarumienionej ze wstydu narzeczonej, bo kupiła seksowną bieliznę będzie wściekła nimfo-nefilim :D

    Hmm, grzecznie odpowiem bez przypominania, że ja też wolę wersję bez cenzury ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Dzieki za rozdzial. Odpowuadajac na pytanie.. Bez cenzury poniewaz opowiadanie jest pieknie napisane i super sie czyta :) Dlatego jestem pewna ze scena erotyczna bedzie delikatna a jednakowo taka ze bedzie mozna sie zarumienic :) :) *K*

    OdpowiedzUsuń